Polemika z religiami – “Bóg urojony” – 10/2020

Jeśli jesteś jednym z tych Czytelników, którzy regularnie śledzą moje konto na Instagramie, to doskonale wiesz, że całkiem niedawno czytałam książkę “Bóg urojony”. Jestem zachwycona intelektualizmem autora, jego zręcznością leksykalną i prostotą, za pomocą której obnaża absurdy, okrucieństwa i bezsens wszystkich religii świata. Ale po kolei…

Merytoryczna dyskusja

Richard Dawkins jest wykształconym człowiekiem, który poświęcił swoje życie karierze naukowej. Posiadając naprawdę rozległą wiedzę z zakresu biologii wchodzi w merytoryczny dialog z kreacjonistami, którzy odrzucają posiadaną przez współczesną ludzkość wiedzę i głęboko wierzą, że świat powstał dzięki działaniu nadprzyrodzonej istoty. Co ważne, autor nie bazuje na domysłach, przypuszczeniach ani na jakichkolwiek bajkach opowiadanych z pokolenia na pokolenie. Każdą jedną tezę potrafi poprzeć badaniami. Nie blefuje, lecz przytacza fakty, dane statystyczne, konkretne nazwiska i wydarzenia. I co ważne – nie zamęcza tym! Właśnie dlatego wspomniałam na początku o zręczności leksykalnej. Słowa przychodzą mu z łatwością. Pomiędzy logicznymi i prostymi sformułowaniami “przemyca” czytelnikowi naukową terminologię. Myślę, że dzięki temu “Bóg urojony” przyniesie satysfakcję osobom nie tylko poszukującym rzetelnych informacji, ale i pragnącym niemęczącej lektury.

Absurdy religijne

Richard Dawkins celnie zauważył, że potrafimy rozmawiać o preferencjach seksualnych, poglądach politycznych i sposobie spoglądania na życie, ale kiedy poruszamy temat religijności, musimy stać się nad wyraz delikatni. Tak jakby ta jedna spośród wielu innych sfer życia posiadała pozycję na piedestale. Na szczęście autor potrafił w konkretny sposób wytykać obrzydliwości, okrucieństwa, hipokryzję i absurdalność istot, które ludzie wymyślili i zaczęli nazywać Bogiem. Dawkins skupia się na monoteistycznych religiach wywodzących się od kultu Jahwe. Wielu współczesnych wierzących twierdzi, że są osobami wiernymi Biblii. Szkoda tylko, że większość osób tak naprawdę tej księgi nie przeczytała i bazuje na kazaniach oraz opowieściach, które mogą usłyszeć od kapłanów. To jest naprawdę przykre, że przystajemy na coś, czego tak naprawdę nie znamy.

Myślę, że “Bóg urojony” to obowiązkowa pozycja zarówno dla wierzących, jak i dla ateistów. Osoby, które odrzucają istnienie jakichkolwiek nadprzyrodzonych istot będą mogły wejść jeszcze głębiej w swoje przekonania i zrozumieć, w jaki sposób religie potrafią mącić w ludzkich umysłach. Natomiast wierzący będą musieli wejść w polemikę z własnymi poglądami i zastanowić się, czy to, w co wierzą faktycznie istnieje i to w takiej formie, o której najczęściej słyszymy. Jeśli osoba wierząca odrzuci tę lekturę wiedząc, czego ona dotyczy, to daje jasny przekaz: boję się, że lektura obnaży absurdy moich przekonań, więc wolę po nią nie sięgać. To zdecydowanie najsmutniejsze rozwiązanie.

Okrucieństwa religijne

Dawkins nie pozostawił suchej nitki na wszelkich okrucieństwach, które mają swój początek w przekonaniach religijnych. Choć mogłabym Was zalać wieloma uderzającymi w sedno cytatami, to ograniczę się tylko do jednego:

Nie wierzę, by jakikolwiek współczesny ateista kazał zrównać z ziemią Mekkę albo katedry w Chartres, w Yorku czy katedrę Notre Dame, zespół świątynny w Shwe Dagon czy w Kioto lub, oczywiście, posągi Buddy z Bamiyan. Steven Spielberg, amerykański fizyk i laureat Nagrody Nobla, powiedział kiedyś: “Religia stanowi obrazę dla ludzkiej godności. Gdyby jej nie było, mielibyśmy dobrych ludzi robiących dobre rzeczy i złych ludzi czyniących zło. Tylko religia może sprawić, że dobrzy ludzie robią złe rzeczy.” Blaise Pascal (ten od zakładu) ujął to samo inaczej: “Ludzie nigdy z takim przekonaniem i z taką radością nie angażują się w czynienie zła jak wówczas, gdy czynią to z pobudek religijnych”.

Cieszę się, że współcześnie coraz więcej osób stara się wybierać świadomie i zanim powie, że coś przyjmuje lub nie, to zgłębia temat. Oby pojawiało się coraz więcej wierzących potrafiących uargumentować swoje przekonania religijne. Jeśli przyjmujemy dane wyznanie, to warto byłoby umieć spojrzeć krytycznie na dokonania danej wiary i przyznać, jak wiele ograniczeń i cierpienia zsyłają one na inne osoby. Strach jest najlepszym narzędziem do rządzenia ludźmi. A opowieści o grzechu i ludzkiej nieczystości potrafią uderzać w najgłębsze struny naszej wyobraźni i powodować podporządkowywanie się rzeczom, którym w innej sytuacji powiedzielibyśmy stanowcze NIE.

“Bóg urojony” – hipokryzja?

Jeśli chodzi o stwierdzenia autora dotyczące religii, właściwie w całości się z nim zgadzam. Punkt po punkcie ukazał w swojej książce, jak wiele cierpienia niesie w sobie indoktrynacja dzieci, zamykanie się na naukę i stawianie absurdalnych wymagań. Cała książka jest zbiorem przykrych przekonań, które często ubliżają ludzkiej inteligencji. Uważam jednak, że idąc w swojej argumentacji Dawkins poszedł o krok za daleko. Zarzuca kreacjonistom, że ślepo wierzą w Biblię. Jednocześnie chyba nie zauważa, że analogicznie do nich on również się zamknął – w jego wypadku na wiarę. Twierdzi, że sens ma tylko to, co można wyjaśnić czysto naukowo. Nie dopuszcza do siebie myśli, że i nauka w pewnym momencie może nas zawieść. Próbuje przekonywać, że nasze umysły to potęga i świat składa się z konkretnych, naukowo udowadnialnych cząstek. Szkoda, że nie wpadł na to, że może być jeszcze jedna, trzecia droga. Coś pomiędzy.

To co z tym Bogiem?

Jestem osobą duchową, lecz nie religijną. Wiem, że nie możemy wierzyć w przekonania i naleciałości kulturowe ludzi sprzed tysięcy lat. To ujmuje godność wszystkim kobietom i ubliża inteligentnym mężczyznom. Jednocześnie całym sercem jestem w dziedzinach naukowych, dzięki którym możemy wspinać się na wyżyny intelektualne. Dawkins zauważył, że ewolucja niesie w sobie nie tylko dobre, ale i złe cechy. Niektóre z nich są zupełnie nieprzydatne. Uważa, że jedną z nich jest pragnienie ludzi, by w coś wierzyć. Ja natomiast twierdzę, że to pragnienie nie jest negatywnym następstwem ewolucji, a potrzebą, którą zaszczepił w nas Bóg. Autor teraz by się pewnie zaśmiał. No cóż, może to udany żart. Ja jednak sądzę, że największą krzywdę Bogu zrobili ludzie. Nie potrafiąc pojąć tego, Kim/Czym On jest, spłycili Go do postaci przypominających człowieka, nadali ludzkie cechy charakteru i włożyli w to swoje przekonania i tradycje kulturowe. A później zręcznie zaczęli to wykorzystywać – i wykorzystują po dziś dzień.

Inna droga?

Warto nie zamykać się tylko na argumenty jednej ze stron. Zachęcam do poszukiwania, rozmawiania i wyciągania wniosków. Myślę, że większość z nas zna osoby, które miały w swoim życiu kontakt z bliskimi im osobami, które zmarły. Ja sama miałam, więc trochę mnie śmieszy, gdy ktoś za wszelką cenę pragnie nam wmawiać, że coś, czego naukowo nie udowodnimy nie istnieje. Jednak z założenia Bóg nie jest materią, nie składa się z cząstek istniejących w znanym nam wszechświecie, więc możecie próbować udowadniać, ale nic nie znajdziecie. Nie znaczy to jednak, że Go nie ma. Poszukajcie osób, które przekonały się na własnej skórze, że istnieje. To potrafi zmienić perspektywę.

Książce daję 7/10. Wysoka ocena za trafną argumentację dotyczącą religii. I jednocześnie obniżona za całkowite zamknięcie się jedynie na naukę. 🙂

 

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *