Lubię się uczyć…

Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, lubię się uczyć. Naprawdę. Kilka lat temu odkryłam, że nauka to moja pasja. Dlatego też wybrałam takie studia, które chciałam, bo wiedziałam, że pozwolą mi “wgryźć” się bardziej w dziedzinę, którą się pasjonuję. Ukończyłam je i rozpoczęłam kolejne, troszcząc się o dalszy rozwój.

Pogadajmy o tym.

Wiedza to dar

Wiedza jest wspaniałym darem. Dzięki różnorodnym gałęziom nauki możemy lepiej rozumieć świat oraz nas samych. Powinniśmy czerpać z tego, że mamy stosunkowo łatwy dostęp do różnych materiałów. Pandemia, jakkolwiek beznadziejna i utrudniająca życie, w nauce nam pomogła. Teraz bez wychodzenia z domu jesteśmy w stanie ukończyć wiele kursów i studiów. Nie musimy nigdzie jeździć, wszystko mamy w wersji online. I nie, to nieprawda, że to nic nam nie da i jest gorsze. Wszystko zależy od ucznia. Jeśli chcesz się uczyć, to się nauczysz. Czy to na uczelni, czy przed komputerem lub nad książką. 🙂

Lubię wiedzieć

Kilka lat temu zaczęłam powoli zastępować powieści książkami z zakresu psychologii, seksualności, rozwoju osobistego czy medycyny. Poczułam, że lubię wiedzieć. To zwiększało moją świadomość i dawało poczucie kontroli. Nagle rzeczy, które były niejasne lub frustrujące stawały się oczywiste! Mogłam prowadzić ciekawsze dyskusje, wymieniać się informacjami i co ważne, bazować na wiedzy, a nie poglądach… To naprawdę świetne uczucie, gdy orientujesz się w coraz większej liczbie tematów i czujesz, że się rozwijasz, wiesz więcej.

Dziwna pasja

Może to dziwne, ale studia, choć czasami irytujące, były bardzo przyjemnym doświadczeniem. Nie mówię, że napisanie 30 prac pod koniec semestru było łatwe i kojące (filologowie nie mają łatwo), ale robiłam to, bo tego chciałam i świadomie wybrałam. Wiedziałam, że dzięki temu przeanalizuję coś nowego i dowiem się kolejnych rzeczy. Jasne, fajnie czasem nie myśleć za wiele i się wyłączyć. Takie chwile też mi towarzyszą i to całkiem często. Jednak nauka stała się moją pasją. To nie tak, że musiałam się kształcić. Od kilku lat pracuję sama na siebie, na swojej działalności, więc żaden dyplom nie jest mi potrzebny.

A jednak poszłam w tym kierunku, bo być może kiedyś zechcę dzielić się wiedzą z innymi. (Mam w głowie całkiem jasne plany, ale jeszcze cichosza! 🙂 ) Poszłam znów i wiem, że za rok dołożę do tego kolejne kierunki. Gdy trzy lata temu mówiłam, że bycie filolożką to dla mnie za mało i chcę się rozwijać na kilku płaszczyznach, większość kiwała głową i dobrodusznie mówiła “zobaczymy, co powiesz za kilka lat, najpierw skończ ten kierunek”. Tak, jakby ich strach lub mniejsze ambicje przysłaniały cudze możliwości. W gruncie rzeczy – przykre.

Znajdź coś dla siebie

Każdy z nas ma w sobie coś, czym może obdarzać innych. Nosimy w sobie talenty, które wystarczy odkryć. Nie potrzebujesz do tego pięciu fakultetów (chyba, że to Cię cieszy, to jak najbardziej!). Możesz szukać na własną rękę. Możesz grzebać po bibliotekach. Możesz robić masę kursów. Możesz próbować praktykować coś, aż się w to wgryziesz i przekonasz, o co chodzi. A następnie możesz dzielić się tym z innymi.

Wiedza to dar, który często błędnie traktujemy jako przymus. Warto jednak spojrzeć na to z tej perspektywy, że tak naprawdę stawiamy na siebie, na swój rozwój. Nie ma znaczenia złośliwy profesorek czy rodzic, który próbuje wywierać presję. To są ich bolączki, z którymi sami muszą się zmierzyć. To my sami stawiamy na to, by być bardziej świadomi, mieć większą wiedzę i umiejętności. Potraktuj to jako dar. Jednak on nie jest Twoją własnością. Rozwijasz się, by pewnego dnia pomóc w rozwoju innym.

Ot, w tym cała sztuka i całe piękno.

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *