Ja, niewierząca, kocham grudzień!

Wokół nas jest coraz więcej ateistów lub osób, które nie chcą się definiować, nazywać swoich poglądów konkretną religią, bo to narzuca pewne ograniczenia. Ja jestem jedną z nich. Ochrzczona, nauczona paciorka i opowieści o złej Ewie. Kocham grudzień, uwielbiam jego klimat, a nie jestem chrześcijanką. Odeszłam od tej religii i się z nią nie utożsamiam. Dlaczego więc obchodzę święta?

Kilka słów o wierze

Sparafrazuję słowa człowieka znanego, że tak, jak dupę, tak i poglądy każdy człowiek ma swoje. Nie chcę więc wchodzić w swoje przekonania zbyt głęboko, ale zrobię zarys, byś mógł zrozumieć, w czym rzecz. Kilka lat temu, gdy dojrzałam zaczęłam uważniej przyglądać się światu. Wraz z Mężem lubimy dużo ze sobą dyskutować. Zwykle się ze sobą nie zgadzamy (uczcijmy to minutą ciszy… 😀 ), ale to otwiera pole to interpretacji i rozwoju. Odrzuciliśmy wiarę chrześcijańską i każdy wybrał własną ścieżkę. Szanujemy je wzajemnie i o to w tym chodzi.

Kiedyś napiszę artykuł bardzo obszerny, który będzie moją cegiełką do akcji #teżodchodzę. Dziś tylko powiem, że nie po drodze mi z poglądami chrześcijan. Weryfikowałam je, czytałam, grzebałam w historii i w licznych badaniach i dokonałam wyboru, który jest zgodny ze mną i po raz pierwszy pozwolił zrzucić mi z ramion wielki ciężar. Idę w kierunku, który ze mną rezonuje, a dawną religię zostawiłam za sobą. Powoli łapię się na tym, że coraz częściej zapominam o różnych wydarzeniach czy zwyczajach. I tak mi jest dobrze.

Dlaczego świętuję?

Osoby o moich lub podobnych poglądach często spotykają się z pytaniem, czemu w takim razie świętują. To dobre pytanie, poniekąd słuszne. Dla mnie święta nigdy nie był przeżyciem religijnym, metafizycznym. To był czas dla rodziny. Kupowaliśmy prezenty, ubieraliśmy choinkę i robiliśmy pierniki. Czekaliśmy na pierwszą gwiazdkę, rozkoszowaliśmy się barszczem z uszkami i po prostu byliśmy. Wokół tych dni narosło wiele tradycji, które w Polsce są spoiwem. Jeśli mamy dobrą rodzinę czy przyjaciół, to zwykle lubimy ten czas. Zatrzymujemy się, nie pracujemy, po prostu jesteśmy dla siebie.

I właśnie za to kocham ten czas. Za obecność, ciszę i podsumowania. Grudzień to czas refleksji. Jeden rok się kończy, drugi zaczyna. I gdy inni wyśmiewają postanowienia noworoczne, ja się ich trzymam. Kocham grudzień też za Mikołajki. To piękny, kolorowy czas, który pozwala nam korzystać z różnych tradycji. Co ważne, to wcale nie są tradycje chrześcijańskie… 🙂

Wiesz, co świętujesz?

Zabiorę Cię w podróż po historii, abyś zobaczył, jak wiele tradycji pochodzi od naszych praprzodków. Nie, nie stworzyli ich chrześcijanie, a jedynie przejęli, tworząc zgrabne, dopasowane historie, na podstawie których wmówili innym, że istnieją one dopiero od czasów Chrystusa. Trochę tak, jakby “ochrzcili” to, co pogańskie.

  • Po raz pierwszy Boże Narodzenie świętowano w grudniu w drugiej połowie IV wieku naszej ery. Nieprzypadkowo wybrano taką datę. W starożytnym Rzymie od połowy grudnia świętowano na cześć Saturna, boga rolnictwa. 25 grudnia świętowano Sol Invictis, czyli święto Niezwyciężonego Słońca. U Słowian obchodzono wtedy tzw. Szczodre Gody (jeszcze na początku XX wieku na wsiach często nazywano tak Wigilię). Ludzie lubili grudzień i świętowali. Chrześcijanie nie mogli wyplenić tych nawyków, więc ówczesny papież ogłosił 25 grudnia dniem narodzin Jezusa. Bardzo sprytnie.
  • Ubieranie choinki – to zwyczaj Germański. Początkowo Kościół nie uznawał go, uważał za pogański, aż w końcu sam zaczął stawiać drzewka w swoich świątyniach. Choinki ubierano też w Rzymie w czasie święta na cześć Saturna w drugiej połowie grudnia. Wtedy drzewa ozdabiano metalowymi przedmiotami.
  • Lampki na choinkach – tradycja związana z Sol Invictus, symbolizująca Słońce. Zapożyczona z pogańskiego wierzenia oraz perskiego kultu Mitry.
  • Rybia łuska czy sianko – już w czasach pogańskich miały symbolizować dostatek.
  • Kolęda – wywodzi się od wędrujących kolędników, świętujących Szczodre Gody.
  • Życzenia – już w starożytności uważano, że mają magiczną moc.
  • Jemioła – tradycja celtycka, to u nich zapoczątkowano całowanie się pod jemiołą.
  • Puste miejsce przy stole – 24 grudnia Słowianie spożywali ucztę i zostawiali wolne miejsce dla zmarłych.

O tym się nie mówi

Bardzo mnie smuci, że osoby, które siedzą w danej religii często właściwie nic o niej nie wiedzą. Biorą na słowo to, co ktoś im powie i nie szukają na własną rękę. Zwykle kłócą się, że grudzień to czas Bożego Narodzenia, a wszystkie zwyczaje są chrześcijańskie. Nie biorą pod uwagę tradycji, nie szanując w ten sposób dokonań naszych praprzodków. Przywłaszczają coś, co nie jest ich.

To taka lekcja pokory dla każdego, aby nie wchodzić sobie nawzajem w życie i nie mówić, jak ma ktoś postępować. Grudzień to magiczny czas, ale zarezerwowany nie tylko dla konkretnych religii. Ja go kocham, bo to czas obecności i podsumowań. I niech to przesłanie niesie się dalej. Niech grudzień będzie synonimem miłości.

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *