Podsumowanie 2021! #nowyrokstaraja

Jeszcze niedawno żyliśmy świętami, Sylwestrem, prezentami i spotkaniami z bliskimi. A teraz znów powróciliśmy do zwykłego życia, w którym myślimy o obowiązkach i pędzących terminach. Ja jednak lubię podsumowania, bo dzięki nim wiem, czy udało mi się osiągnąć zamierzone cele i jestem w stanie ustalić, do czego będę dążyć dalej.

Dziś porozmawiajmy o 2021 roku.

Naturalna cezura

Gdy jedni śmieją się z postanowień noworocznych, inni traktują je całkiem serio. Ja jestem jedną z takich osób, ponieważ bardzo świadomie podchodzę do tego tematu. Zacznijmy jednak od początku. Lubię grudzień z kilku powodów. Po pierwsze ten miesiąc ma dla mnie niezwykły klimat. Po drugie pozwala na zwolnienie, zamknięcie pewnych spraw. Jest też naturalną cezurą. Pod koniec grudnia dzień jest najkrótszy, a potem zaczyna się wydłużać. I gdy inni mają to w nosie, ja z każdym kolejnym rokiem czuję, że moje życie też podlega temu cyklowi.

Dla mnie grudzień to moment, gdy mogę podsumować swoje ostatnie 12 miesięcy i ocenić, na ile ten rok był dla mnie ważny, dobry, wartościowy. Jednocześnie analizuję swoje postępowanie i zastanawiam się, czy czuję się z nim komfortowo. To również moment, gdy ustalam cele na kolejne 12 miesięcy. I jasne, jeśli dla Ciebie hasło #nowyroknowaja sprawia, że lecisz na siłownię, a po 2 tygodniach przestajesz, to to wcale nie oznacza, że postanowienia noworoczne są do dupy. To Ty masz problem ze świadomym planowaniem albo właściwą motywacją. 😉

Rok zmian

Dla mnie 2021 to przede wszystkim rok wielu zmian, do których doszło na płaszczyźnie zawodowej, zdrowotnej, rodzinnej czy osobistej. Moja firma rewelacyjnie się rozwinęła i sprawiła, że czuję się w niej pewnie. Jednocześnie dowiedziałam się, że choruję na przewlekłą chorobę, z którą będę miała do czynienia do końca życia. Na początku się zdenerwowałam, pomyślałam “czemu ja”. To chyba taki standard. Ale po jakimś czasie doszłam do wniosku, że to była jedna z lepszych rzeczy. Potrzebowałam silnego bodźca, żeby w pewnych kwestiach się ogarnąć. Brakowało mi odpowiednio wysokiej motywacji.

Jednocześnie miałam kilka dramatów i dramacików, które dotyczyły moje życia rodzinnego czy spraw osobistych. To były momenty, w których po raz kolejny słyszałam wyraźnie, że pora się zatrzymać i zastanowić nad tym, co dzieje się wokół mnie. Nasze ciała wysyłają nam sygnały. Świat wokół robi dokładnie to samo. A ja w 2021 jeszcze bardziej się na to otworzyłam. To był również rok bardzo głębokiej refleksji i podążania za sobą i za tym, co podpowiada mi serce. Joga, medytacja, czytanie, pisanie, więcej odżywczych produktów – wplotłam to w swoją codzienność i właśnie to stało się moim priorytetem.

Czy czegoś żałuję?

Z jednej strony żałuję, że o swojej chorobie dowiedziałam się po 4-5 latach chodzenia po różnych lekarzach. Miałam masę dolegliwości, a nie wiedziałam, jak to pchnąć do przodu. Niektórzy odprawiali mnie z kwitkiem, inni nie wiedzieli, co mi może być. Ale z drugiej strony wiem, że diagnoza pojawiła się we właściwym momencie. Potrzebowałam zimnego prysznica i myślę, że nadszedł w odpowiedniej chwili.

Żałuję również, że czasami dawałam pracy pochłonąć się za bardzo. Przejmowałam się, siedziałam całymi dniami z laptopem. To mocno wpłynęło na moje samopoczucie, zdrowie fizyczne i psychiczne. Ale i tutaj wiem, że niektóre z tych momentów były potrzebne, bo inaczej nie czułabym tego komfortu, który czuję teraz. Nie ma więc jednoznacznej odpowiedzi na to, czy żałować, czy nie. Dziś jest dziś, po prostu, a my wybieramy takie decyzje, które z obecnej perspektywy wydają się najlepsze. Przynajmniej ja tak postępuję.

Co z Tobą, roku 2022?

Zmiany, zmiany… Gdy robiłam plany na 2022, podzieliłam je kategoriami na plany zawodowe, zdrowotne itp… Dzięki temu mogłam dokładnie rozdzielić te sfery i jednocześnie jasno sprecyzować, czego pragnę lub co jest potrzebne do dalszego rozwoju. Wiem też, że to będzie ważny rok. Dużo się dzieje, a ja wykształciłam w sobie wiele wdzięczności, dystansu i akceptacji dla rzeczywistości. Chyba nie jestem już tak w gorącej wodzie kąpana i staję się bardziej przezorna. Choć mój Mąż pewnie nadal uważa, że i tak się nigdy nie zgodzimy 😀 (Ja w prawo, on w lewo. Ja chcę coś zrobić, on tego nie chce. I tak w kółko tańczymy całkiem dobry, miłosny taniec.) 😉

Otwieram się na to, co będzie. I to chyba najlepsze rozwiązanie. Mam plany, mam cele, ale mam też świadomość, że stanie się to, co ma się stać. Próbuję z tym rezonować i odnaleźć się w swojej rzeczywistości. I myślę, że całkiem nieźle mi to wychodzi. 🙂

Ps.

Jeśli Cię jeszcze z nami nie ma, zapraszam się na naszą Blogową Grupę! Kliknij tutaj!

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *