W te coraz to chłodniejsze, bardziej wietrzne i krótsze dni nie tak trudno o spadek formy. Ja sama widzę, że najchętniej całe dnie spędzałabym w dresie i w łóżku. To jednak tylko etap i przyznam, że trochę się nim rozkoszuję. Mentalnie jestem kotem – lubię wszystko, co miękkie, ciepłe i puszyste. Co jednak zrobić, gdy spadek nastroju nie wynika po prostu z jesiennej aury, ale jest czymś, co trwa już dłużej i chwyta za gardło?
To nie jest modne…
Mówienie o tym, że coś nas boli nie jest modne, nie jest oczekiwane. Pęd, robienie kariery, zakup karnetu na siłownię czy mnóstwo wydawanych pieniędzy? Jak najbardziej! O tym się dyskutuje, tym się chwali i sprawdza, jak innych zżera zazdrość. W efekcie napędza się spiralę wzajemnego porównywania, przechwalania i rozmów… o niczym.
Jak w tym wszystkim przyznać, że człowiek najzwyczajniej w świecie nie nadąża, nie czuje tego pędu lub widzi, że przynosi mu coraz większe rozczarowanie? Jak przyznać (też przed samym sobą), że ostatnio moje życie wydaje się być beznadziejne, a ja czuję się gorzej? Czasami to efekt przepracowania, innym razem kłótni z kimś bliskim, rozstania czy innych problemów w życiu prywatnym.
I nie, nie chcę tutaj wchodzić w temat depresji, bo nie o nią mi chodzi. Mam na myśli gorszy okres, gdy czujesz, że smutek zapuszcza sidła.
Zaakceptuj to
Dla mnie zawsze najtrudniejsze było przyznanie przed samą sobą, że faktycznie coś mnie dobiło i teraz muszę się z tym uporać. Wydawało mi się, że jeśli będę to “spychać” i udawać, że wszystko jest okej, to tym łatwiej się z tym uporam. Jeśli wiesz co nieco na temat ludzkiej psychiki, to teraz chwytasz się za głowę. 😉 Tak, ja też teraz nie mogę uwierzyć, że tak robiłam.
Dlatego najważniejszą kwestią jest próba zrozumienia, w czym problem. Z czego wynika ten smutek? Czy wydarzyło się coś konkretnego (kłótnia, rozstanie, pogrzeb), czy też dotyczy sprawy, która trwa już od dłuższego czasu (rozpadający się związek, toksyczne znajomości, problemy w pracy…) Zrozumienie istoty problemu to jeden z najważniejszych kroków. Spróbuj sprecyzować, co Cię boli i zastanów się, w jaki sposób możesz na to zaradzić. Czasem wystarczy rozmowa z drugim człowiekiem i wyjaśnienie sobie powodu kłótni. Innym razem potrzeba czasu, aby uporać się z trudną sytuacją.
Akceptacja to ważna sprawa. Gdy zaakceptujesz i przyjmiesz do siebie swój smutek, połowa sukcesu za Tobą. Teraz możesz się z nim “rozprawić”. Nie udawaj, że go nie ma. Pozwól sobie na wolniejszy, bardziej refleksyjny czas. Dzięki temu całkowicie się go pozbędziesz i w przyszłości nie będzie wracał. Nauczyłam się, że jeśli pozwolę sobie na gorszy czas, łatwiej się “ogarniam”.
I to jest ważne, żeby zrozumieć, że życie to suma różnych doświadczeń. Niektóre z nich będą trudne, jednak zwykle to właśnie one dotykają i kształtują najmocniej. Pozwól im na to.