Tegoroczna jesień była dla mnie… dziwna. Długo konfrontowałam się z samą sobą, przeżyłam fantastyczną podróż wgłąb siebie, ale w efekcie miałam o wiele mniej czasu na czytanie. Nie miałam ochoty, nie miałam energii i odpuściłam sobie. Na szczęście od pewnego czasu znów widzę w sobie zacięcie, więc wracam do Ciebie z podsumowaniem. A nóż znajdziesz tu coś, co Cię zainteresuje. 🙂
62. Wayne W. Dyer – “Pokochaj siebie”
To książka, którą mogę polecić Ci z czystym sercem. Wspaniała, rzetelna, otulająca każdego, kto wciąż nie może zaakceptować samego siebie. Autor podszedł do zagadnienia w bardzo konkretny sposób i zaczął przyglądać się niskiej samoocenie, braku tolerancji czy kompleksom z różnych perspektyw. W efekcie stworzył 12 rozdziałów ociekających wiedzą, praktycznymi wskazówkami i wsparciem. Wali między oczy, ale robi to w empatyczny sposób. Dzięki temu osoby, które mają problem z pokochaniem siebie nie będą odwracać oczu i być może wreszcie przyjmą do siebie konkrety. Myślę, że to całkiem dobra pozycja nie tylko dla zagubionych, ale i tych, którzy po prostu chcą dowiedzieć się co nieco o samym sobie.
63. Agnieszka Maciąg – “Słowa mocy”
Oczywiście nie było szans, abym mogła cierpliwie wytrzymać, dlatego gdy najnowsza książka Maciąg pojawiła się w księgarniach od razu ją kupiłam. Cóż mogę powiedzieć? Uwielbiam klimat tej autorki, sensualną estetykę wydań, ciepło i mądrość, które biją od jej słów i wreszcie przesłanie. Każdy z nas może żyć tak, jak chce i zawsze jest dobry czas na to, by dokonać zmian. Pytanie tylko, czy się na nie zdecydujemy… Tym razem Agnieszka Maciąg skupiła się na wypowiadanych przez nas codziennie słowach i ich mocy. Wprowadziła w świat afirmacji, dlatego jeśli to dla Ciebie coś obcego, to ta pozycja zdecydowanie Ci się przyda.
64. Malwina Faliszewska – “Uwolnij swój talent”
Gdy masz wrażenie, że do niczego się nie nadajesz lub wręcz przeciwnie – nie jesteś w stanie zdecydować, co jest Twoim powołaniem ta książka może Ci pomóc podjąć właściwe decyzje. Muszę przyznać, że Malwina Faliszewska dobrze się spisała. Poruszyła baaaardzo obszerny temat, który niektórym osobom spędza sen z powiek i sprawia, że przez lata nie są w stanie dogrzebać się do swojego rdzenia… Tymczasem autorka skupiła się na mocnych i słabych stronach, planowaniu, organizowaniu, cechach charakteru, kompetencjach i sposobach rozwoju. Dobra książka dla osób ciekawskich (jak ja) oraz będących na rozdrożu.
65. Justyna Mizera i Krzysztof Mizera – “Dietetyka sportowa”
Zastanawiałam się, czy w ogóle wrzucać tę pozycję do podsumowania, ale ostatecznie się zdecydowałam. Dlaczego? Bo autorzy poruszyli kwestię żywienia i w pozornie niewielkiej książce zawarli masę informacji. Może to przekona wszystkich, którzy myślą o dietach cud, głodówkach i innych dziadostwach do świadomego dbania o siebie. Nawet bez wsparcia trenerów i dietetyków możesz dbać o siebie z głową. Sięgnij po tę książkę i później trzymaj ją w kuchni, by w każdej chwili móc do niej zerknąć. Czytanie zajmie Ci jedno popołudnie, a ogrom informacji może przydać się na lata.
66. Linda Szańska – “Siła miłości”
Nie zliczę, ile razy siadałam do tej książki, czytałam kilka stron i nie dawałam rady dłużej… To zupełnie nie mój świat i tylko na przekór sobie chyba ją dokończyłam. O czym jest ta powieść? O mafijnych porachunkach, samczości, o której marzą nastolatki (chyba…), nierealnych wzorcach mafioso, którzy są wierni i na koniec dnia chcą wracać do swoich żon; wreszcie o bohaterach, którzy nie załamują się pomimo lat traumy i potrafią zbudować związki, w których romantyzm, orgazmy i codzienny seks grają pierwsze skrzypce. Nie moje kredki, nie mój świat. Zbyt cukierkowo, kompletnie nierzeczywiście. I ja wiem, że powieści są od tego, aby na chwilę przenieść się do innej rzeczywistości, ale takiego oderwania po prostu nie kupuję.
67. Dzongsar Jamyang Khyentse – “Jak nie być buddystą”
To książka dla tych, którzy chcą dowiedzieć się, czym jest współczesny buddyzm, dlaczego Zachód błędnie rozumie wiele z jego założeń i w jaki sposób można żyć zgodnie z tym systemem/religią na co dzień. Z jednej strony jestem zadowolona z tej pozycji, bo wyniosłam z niej masę rzetelnych informacji. Z drugiej jednak mam wrażenie, że autor kompletnie nie nadaje się do pisania dla przeciętnego Kowalskiego. Długie zdania, same konkretny, prosto do celu. To nie jest lekka lektura na jesienny wieczór, przy ciepłej herbacie. Po prostu… nudno, dlatego długo męczyłam tę książkę pomimo stosunkowo krótkiej treści. Trudno byłoby mnie przekonać, abym ponownie sięgnęła po lekturę od tego autora.
68. BB Easton – “Sex/Man”
Po prawie półtora roku dokończyłam serię od BB Easton. I tak sobie myślę, że warto przeczytać jej książki po kolei choćby dla tego zakończenia. Ostatnia powieść jest po prostu rewelacyjna. Widać w niej, jak zakompleksiona, pokrzywdzona dziewczyna z zaburzeniami odżywiania, PTSD i uzależnieniami wyszła na prostą, założyła rodzinę, stała się matką i szkolną pedagog. Trzeba przyznać, że za nią dłuuuga droga, ale to właśnie dzięki temu jej ostatnia książka smakuje tak szczególnie. Co mnie zdziwiło? Spokój, mniej wątków erotycznych i więcej powagi. BB Easton, zaskoczyłaś mnie i czuję, że warto było sięgnąć po Twoje książki. Myślę, że niejedna kobieta odważyła się dzięki Tobie na więcej. Łamiesz tabu, a to jest bardzo ważne.
69. Marta Niedźwiedzka i Hanna Rydlewska – “Slow sex”
Tę książkę upolowałam na Targach Książki w Katowicach w listopadzie. Tylko podeszłam do stanowiska Agory i już wiedziałam, że wrócę z o wiele cięższą torbą. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce, ale zdecydowanie nie żałuję. Autorki rozmawiają o ludzkiej seksualności, uważności, świadomym budowaniu bliskości, kontakcie z własnym ciałem i jego potrzebami. Poruszają kwestie związane z samoakceptacją, wpływem współczesnego tempa życia na niszczenie i bylejakość tworzonych przez nas relacji. Ta cegiełka ma blisko 500 stron, ale przemknęłam przez nią. Rewelacja, gorąco polecam zarówno kobietom, jak i mężczyznom.
70. Olga Kordys-Kozierowska – “Miłość to czasownik”
To taka lekka książka na jedno popołudnie, która zostawia w nas coś ciepłego. Polubiłam autorkę za jej poczucie humoru, samoświadomość, dystans do siebie oraz umiejętność snucia wątków. Poruszyła temat budowania relacji, dojrzałej miłości, rozmów między partnerami, sztuki organizacji oraz umiejętności stawiania własnych granic. Często odwoływała się do własnych doświadczeń, dzięki czemu cała lektura wydaje się być bardziej “swojska”. Ogromny plus za piękne wydanie – grubszy papier, estetyczne zapiski, niebanalne grafiki i przemyślaną kompozycję. Od razu lepiej się czyta takie książki.
71. Bożena Kowalkowska – “Odzyskać czas”
O mamo, to zdecydowanie najlepsza książka ostatnich miesięcy! Autorka wgryzła się w temat organizacji i zrobiła to po mistrzowsku. Spojrzała na problemy związane z brakiem czasu, niską efektywnością, frustracją i zmęczeniem z różnych stron. Dzięki czemu ta pozycja jest uniwersalna zarówno dla biznesmena w rozjazdach, jak i gospodyni domowej przebywającej głównie w domu. Wyniesiesz z niej masę wskazówek dotyczących ustalania swoich priorytetów, porządkowania kalendarza, logicznego planowania z wyprzedzeniem czy stawiania swoich granic współpracownikom i znajomym. Na uwagę zasługuje też kompozycja. Z tej książki wyniosłam wiele, a w ogóle się nie zmęczyłam. Obym tylko takie poradniki znajdowała w księgarniach.